Bezlitosne łaty


Patchwork to nie jest zabawa dla mięczaków.

Złowieszcze Patches nie znają litości. 
Co z tego, że to TYLKO milimet różnicy, przy 10 łatkach robi się z tego centymetr, aż strach pomyśleć co będzie przy dwudziestu. 

Myślenie "...eeee nie chce mi się tego rozprasować" dyskwalifikuje Cię z zabawy już na samym początku. 
A gdzie tam jeszcze".../poprawić/spruć/zwiększyć szew o 2mm...\infty"

Owszem, podobno w prawdziwych quiltach, zawsze jakiś jeden elemnet jest sknocony.
O zgrozo, on jest sknocony SPECJALNIE.
W nieprawdziwych jakiś jeden element się uda. Na przykład się uda, że się szew zejdzie. Albo się pofarci i prawą stroną do prawej się zszyje.

A zszywanie PRAWYMI STRONAMI DO SIEBIE to DOPIERO POCZĄTEK. Czym dalej tym gorzej. 
Oczywiście umiliłam sobie szycie montując pod spód ROZCIĄGLIWE futro, ale jakie MILUSIE  i ŁADNIUSIE. 
PISTACJOWE TAKIE. SŁODZIUTKIE, w sam raz dla maluszka.

Zaczęło się ciężko...


...potem nie było wcale lżej...


...ale jakoś się udało.



patchwork, quilt z resztek, kołderka dla dziecka

top: resztki z pracowni (większość bawełny z sh lub pozykane z koszul, poszew i resztki z królika)
wypełnienie: ocieplina poliestrowa
tył: pistacjowe futerko

Zdjęcia: M. / obróbka: ja

Komentarze

  1. Szacun! Na moim etapie rozwoju jako krawcowej, nie podjęłabym się szycia patchworku, szczególnie, że mi się właśnie najczęściej nie chce prasować... ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Hehehe no prasowanie przecież jest takie fajnie, to cudownie tak patrzeć jak pogięta tkanina się prostuje, a szew staje się taaaki gładki ;)

      Usuń
    2. chyba że masz do prasowania koszule po trzech chłopach :D ....ale w sumie i tak bardzo lubię prasować :)

      Usuń
    3. hej no, ale mówimy o szyciu :P w trakcie szycia bardzo lubię i ogólnie lubię :) być może bym odlubiła gdyby to były koszule ;)

      Usuń
    4. Ee..szycie patchworku nie jest trudne :) Trzeba mieć tylko sporo cierpliwości , a prasować to i ja lubię :D

      Usuń
  2. wow! jestem w szoku, naprawde swietny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW ale się napracowałaś, super wyszło :)) szacun za wycinanie, ja już bym na tym etapie poległa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) No dużo pomagał nóż krążkowy i mata, ale wycinanie to i tak dużo pracy :)

      Usuń
    2. Szczęściara ! Ma nóż krążkowy i matę ! oj będę musiała sobie za jakiś czas też zakupić :) chyba , że patchwork mi zbrzydnie tzn jego robienie.. :)

      Usuń
    3. Dostałam kiedyś od Natali z Ekoubranek ;)

      Usuń
  4. Ojeeej ile kwadracików, naszyłaś się kobieto! Fajnie wyszedł, taki optymistyczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie 140 :) i jeszcze lamówka zszywana z kawałków ;) Efekt za to fajny :)

      Usuń
  5. Ojej, ja chyba nie podchodzę do patchworków tak rygorystycznie, i chyba jestem zdyskwalifikowana , bo nie prasuję ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ja też nie, ten tekst taki sarkastyczny jest ;)
      No ja akurat prasuję, jednak jak zapasy szwów nie są takie same, albo się machnęłam o milimetr przy krojeniu kwadratów to i tak nie wychodzi równi i trzeba poprawiać ;)
      Byłam taką prefekcjonistką kiedyś, że pewnie bym wywaliła ten patchwork bo się 2 szwy nie zeszły albo bym ślęczała nad nim miesiąc żeby wszystko było pięknie.
      Teraz się uczę, że nie wszystko musi być idealnie i że po jakimś czasie nabiorę wprawy i będzi elepiej ;)
      Więc śmiało - szyj ;)

      Usuń
  6. fajowy, naprawdę fajowy.... i to futro na spodzie - dodatkowy smaczek...
    przy pikowaniu wzdłuż szwów, zwłaszcza przy grubszym ze względu na spód patchworku, polecam stopkę z górnym transportem...
    poprawia komfort szycia i wiele ułatwia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Bez porównania do tych, które Ty robisz ;)
      A na spodzie miał być polar, ale nie było w fajnym kolorze to jest futerko ;)
      Stopkę mam, ale maszyna radziła sobie dobrze z przesuwaniem :)

      Usuń
  7. Bardzo fajnie wyszedł :) ale oj oj oj futerko musiało ci przysporzyć emocji przy pikowaniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Nie jest na takim poziomie jak Twoje quilty, ale od czegoś trzeba zacząć ;) No, po każdym rzędzie musiałam przesuwać agrafki bo się naciągało jakoś głupio ;)

      Usuń
  8. Mój to taki skromny potworek wyszedł ostatnio - Ty jesteś hardkorem :) Poszukuję w sobie nieustannie tego pedantycznego pierwiastka, co by mu się chciało ładnie wszystko prasować...ale ciężko mi się do niego dogrzebać przez te wszystkie wymięte rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem hardkorem :D Hahaha w trakcie szycia lubię prasować, ciężko jakoś tak bez prasowania ;)

      Usuń
  9. Ha! Kobiety ty byś się dobrała z moją mamą, każdy milimetr się liczył :D Na szczęście oko 80-tki wyluzowała :D Już nie mówi, że guzik o dwa milimetry nie w tym miejscu przyszyty;D
    Dla mnie kołderka wyszła idealnie i podziwiam wytrwałość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, ale ten patchwork naprawdę nie wyszedł równo ;) Tak tylko marudze ;) Myślisz, że dlaczego nie ma zbliżeń :P
      Dziękuję!

      Usuń
  10. Ja zawsze podziwiałam i będę podziwiać cierpliwość do patchworku, no i tą precyzję, która niestety przy tak dużych projektach trzeba mieć. Mnie się takie patchworki bardzo podobają, ale jeszcze wiele uszytych ciuchów nadejdzie zanim się odważę :)
    Kocyk/narzuta śliczna! Wszystko jest w niej świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No co Ty, to się łątwiej szyje niż ciuchy ;) Przynajmniej nie wychodzi za ciasne w biuście ;P

      Usuń
  11. Podpisuję się pod każdym jednym słowem, które napisałaś;) Po ostatnich poduchach, patchwork na jakiś czas idzie u mnie w odstawkę, muszę zatęsknić;) Twój wyszedł świetnie:) Podziwiam ! Zwłaszcza jak patrzę na te zdjęcia z maszyną;))) Jeszcze zszywanie i prasowanie jakoś bym ogarnęła, ale na tym etapie to już chyba bym poległa;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe ja już robię następny. Wiesz to tylko takie marudzenie ;) No ten etap był najgorszy i najbardziej stresujący.

      Usuń
  12. Jestem pod wrażeniem, jeszcze nigdy nie szyłam patchworka. A narzutka śliczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Można zacząć od mniejszej formy np. poszewka na poduszkę :) Takie małe sa bardzo przyjemne w szyciu i nie sprawiają większych kłopotów ;)

      Usuń
  13. o kurczaki ! super ! ja tam zostaję przy swoich ciuchach :P
    widać ze dobrze się w takiej formie szycia czujesz !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) No co Ty to wbrew pozorom prostsze niż ciuchy, przynajmniej dla mnie.
      Nie musze szukać szczytu biustu na wykroju i go poprawiać i inne takie cuda :P
      No racja, na razie mi się podoba :)

      Usuń
  14. Od kilku lat zbieram kawałki idealnie nadające się na narzutę patchworkową, motywujesz do działania :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to motywuj się :) mówię Ci 3-4 popołudnia i dasz radę ;)

      Usuń
  15. Tyle tak przeróżnych materiałów a kolorystycznie wszystko gra - fajnie. Chociaż patchwork to nie moja bajka, to podoba mi się :-) zwłaszcza miś od spodu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w miarę gra ;) Układałam na bierząco :) Czemu nie Twoja bajka?

      Usuń
  16. Przepiękny! Masz kobieto cierpliwość i samozaparcie żeby się bawić w te klocki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Najlepiej w trakcie nie myśleć o tym ile jeszcze zostało ;P

      Usuń
  17. piękna kołderka! To futerko na spodzie jest cudne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) No i nadaje trochę dziecięcego charakteru, bo przód jakiś taki poważny wyszedł :)

      Usuń
  18. Super wyszło :) Myślę, że pomimo wszystkich niespodziewanek sama wiesz, że było warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem i już robię kolejny :) Uczę się nie być taka pedantyczna i nie załamywać się, że szwy się nie zeszły :) Marudzenie się przydaje ;)

      Usuń
  19. Szacun.... rewelacyjna kołderka!

    OdpowiedzUsuń
  20. Łaa...podziwiam, ja pewnie popełniłabym wszystkie błędy, jakie opisałaś, zwłaszcza to rozprasowywanie by mnie zabiło, wstyd się przyznać, ale prawie nigdy tego nie robię szyjąc ;o

    OdpowiedzUsuń
  21. Podziwiam,masz stalowe nerwy jeśli takie cudo uszyłaś,składam ukłon.

    OdpowiedzUsuń
  22. Proces szycia wygląda przerażająco :D

    OdpowiedzUsuń
  23. wow chyle czola za cierpliwosc, pieknie

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. jestem pod wrażeniem, ja bym w połowie odpuściła

    OdpowiedzUsuń
  25. kot wygląda na znawcę patchworku ;) i ze spokojem rozplanowywuje łatki...
    ładnie wyszło, tym bardziej podziwiam, że materiały z odzysków :)!

    OdpowiedzUsuń
  26. Wyszło naprawdę cudnie, chciałabym taki uszyć.... kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ale cacko! Dopiero na podsumowaniu dostrzegłam ;) Wyszło Ci perfekcyjnie! Jak tak patrzę na te wszystkie piękne kołderki/kocyki itp. to aż chce mi się uszyć coś dla siebie, ale przeraża mnie ilość czasu jaką trzeba temu poświęcić ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Oj znam ból dodatkowych milimetrów.. Straszna sprawa takie z igły widły :-) Kwadraty też szyłam.
    Twoje wyszły piękne. Bardzo fajne kolorki.

    OdpowiedzUsuń
  29. wygląda świetnie:) mi się marzy ale znając moje bardzo lekkie podejście do szycia po czterech kwadratach było by już okropnie krzywo:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz