Do podjęcia się wyszywania zainspirowała mnie Złota Pszczoła, już bardzo dawno temu, kiedy przypadkowo trafiłam na ten wpis. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że kiedyś ją poznam osobiście w Krakowie. Obecnie jestem chora i nie mam siły na skończenie zimowego płaszcza. Takie wyszywanki stanowczo sprawdzają się przy leżeniu w łóżku, kiedy wszystkie seriale już zostały obejrzane ;)
Poniżej wzór z książki kucharskiej którą pożyczyła mi koleżanka z pracy i stara dobra kalka w służbie wyszywankom:
Wyszywałam pomarańczowym (koralowym?) kordonkiem (muliną?) z zapasów na tkaninie z zapasów ;] Poniżej RS (right side):
To co lubię najbardziej czyli podgląd na tym razem nieperfekcyjny szczegół:
Babeczka mnie powala :D
Na zdjęciu po prawej - WS (wrong side) - w moim przypadku słowo wrong świetnie pasuje ;P
Całość będzie oprawiona w passe-partout wielkości A4, jak tylko wyzdrowieję i pojadę do sklepu plastycznego. Na razie myślałam o szarym. Docelowo zawiśnie w kuchni.
Pozdrawiam!
świetny pomysł! Babeczka jest czadowa :)
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie zachciało mi się czegoś słodkiego, ehhh...
Wow! Zdolna jesteś! Pięknie wyszło! Zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńświetnie wyszło! zdrowiej,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoj no to zdrówka!! śliczny ten haft.
OdpowiedzUsuńAle superowe! Wcale nie wygląda na robota chorowitka, wyraźnie ma Ci się na zdrowie :)
OdpowiedzUsuńZdolniacha z ciebie! Jak to oprawisz w passe-partout będzie ekstra, tylko może jaśniejszą szarość daj? Mi żaden haft nie wychodzi, no chyba że krzyżykowy ale to dawno temu i nie prawda:)
OdpowiedzUsuń