W sobotę spotkałam się z szyjącymi dziewczynami w szwalni w Kanwie w Krakowie.
Pierwszy raz w życiu szyłam na przemysłowej maszynie i.......
jestem zachwycona, chociaż na początku nie było tak prosto bo nie mogłam tego wszystkiego ogarnąć, co się gdzie naciska i jak przewleka, ale dziewczyny i właściciele szwalni pomagali:)
Nawet zaczęłam myśleć czy sobie takiej bestii nie sprawić ;]
Taka przemysłowa maszyna pięknie porywa materiał (tak, to jest dobre słowo!) i z tego co zdążyłam sprawdzić nie boi się elastycznych tkanin (polaru). Ciekawe jak by sobie poradziła z dzianiną..
Fajnie było Was poznać w realnym świecie :] Dzięki!
Zdjęcie od Loli |
I mój miś-brzydal z ...hmmmm ogonkiem.
Jak to podsumowała któraś z Was - przynajmniej się cieszy :D
Zdjęcie od Loli |
A już niedługo coś uszytego z pasków polaru, które pozostały bo sobotnim szyciu :)
Super! Zazdroszczę Wam!
OdpowiedzUsuńOj, porywały ten materiał, porywały :D
OdpowiedzUsuńMiło było Cię poznać!!!
Pozdrawiam serdecznie :)
no ja jestem bardzo ciekawa tego pasiaka bo strasznie sprytnie tam kombinowałaś :)
OdpowiedzUsuńNo i miło było poznać , szczególnie że przebyłaś kawałek drogi do nas!!
Tak miło było Cię poznać; siedziałyśmy sobie koło siebie nie wiedząc nawet, że się lubimy :)
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że prawda wyszła na jaw :)
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia!
PS. A misio powinien być maskotką następnego Euro ... albo innej znaczącej imprezy :)
Gdzie ja się gapa plątałam, że dopiero po spotkaniu tu trafiłam ;)))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się u Ciebie i to bardzo :)
Tkanin trochę może z szafy uwolnię...
Pozdrawiam
Cieszę się ogromnie, że mogłam Cię poznać osobiście!! :))
OdpowiedzUsuńTeż kocham siłę maszyn przemysłowych. Nie miało znaczenia, czy kotu przeszywałam nogę z wypełnieniem, czy bez... leciało jak z płatka. Taką maszynę mieć do kompletu z wieloczynnościówką, to marzenie :)