Sukienka powstała z zafarbowanej białej bawełnianej poszwy na kołdrę kupionej w SH.
Użyłam mieszanki barwnika amarantowego i fioletowego.
Wykrój to zmodyfikowana princeska nr 1 z Papavero. Było mnóstwo zmian, najistotniejsze to mocno pogłębiony dekolt i duuużo cieńsze ramiączka.
W sesji udział wziął ten naszyjnik.
Zdjęcia robiła Asia a obrabiałam je ja.
Wspomnienie dlatego, że sukienka została rozebrana na części. Tak, już słyszę Wasze lamenty ;P
Wyprułam zamek, reszta może do czegoś się zużyje. (może zrobię z niej bluzkę?)
A to dlatego, że przebierając się w nią i biegając po tej cementowni powiedziałam Asi, że nie lubię takich sukienek a szczególnie tej, a ona mi na to, że po co takie szyje skoro ich nie lubię.
Wyprułam zamek, reszta może do czegoś się zużyje. (może zrobię z niej bluzkę?)
A to dlatego, że przebierając się w nią i biegając po tej cementowni powiedziałam Asi, że nie lubię takich sukienek a szczególnie tej, a ona mi na to, że po co takie szyje skoro ich nie lubię.
hmmmmmmmm
She's right.
Po co trzymać w szafie coś w czym się nie będzie chodziło i czego się nie lubi. A przede wszystkim - po co to szyć?
Dobre pytanie. Bo lubię szyć ;) Jednak od dziś postanawiam szyć tylko rzeczy w których będę chodziła, dobrze się czuła i które będę lubiła. Jakby na to nie patrzeć - w innym przypadku jest to daremne ;) no chyba, że podepniemy to pod ćwiczenie umiejętności i zdobywanie nowych doświadczeń ;)
I jeszcze malutkie wspomnienie farbowania i szycia:
Też tak macie, że szyjecie rzeczy, w których wiecie, że nie będziecie chodzić, czy tylko ja takim wybrykiem jestem?
hahaha nie wpadłabym na to, żeby szyć rzeczy, których nie chcę :D słowo... nigdy mi to przez myśl nie przeszło :D
OdpowiedzUsuńTzn... szyję rzeczy, które mi się nie podobają (piórnik z pingwinkiem np), ale on był dla kogoś, komu się strasznie podoba, bo taki chciała :)
Ale patrząc na to pod względem nauki, to może i niegłupi pomysł... sukienka bardzo mi się podoba i gdybyśmy miały jednakowe rozmiary i powiedziałabyś, że poprułaś zanim opublikowałaś post... troszkę bym Cię poddusiła :D
Piórnik z pingwinkiem Ci się nie podoba?! Jak możesz! teraz stado pingwinków na Arktyce siedzi w kąciku i płacze. Jakby mogli pewnie by Ci dislike wcisnęli ;PP
UsuńTo znaczy tak: sukienka mi się podoba jako taka, fason i tkanina i kolor, ale źle się w niej czuję i mało chodzę w sukienkach (o takiej długości).
Całe szczęście że nie mamy jednakowych rozmiarów (generalnie dla Ciebie szczęście ;P i trochę dla mnie bo nie zostanę uduszona ;D)
nie lubię pingwinków z tak wybałuszonymi gałkami ocznymi jak ten, który szyłam :D
UsuńTo długość Ci nie odpowiadała jedynie??? że skrócić, to już ponad Twoje umiejętności? Nie wierzę :P
No chyba, że w ogóle coś tam...
Na zmarszczki ew. szew ozdobny, co by je stłamsił, albo jakąś tasiemkę wzdłuż dopasowaną... no sama nie wiem, ale najpierw próbowałabym ją ratować, a nie że tak od razu zamek wypruwać i po faworkach :]
No dobra, już się tak nie tłumacz i tak już za późno ;P
UsuńDługość mi nie odpowiada, bo lubię takie do ziemi...czyli w drugą stronę niż myślisz ;D
A poza tym to wogóle coś tam :D
...i po faworkach? Nie tak do końca, na bluzkę ją przemielę ;)
Też lubię farbować. Fajne efekty i satysfakcja. Sukienka fajny ma dekolt, ale chyba nie rozprasowałaś dobrze szwów z przodu.
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Właśnie rozprasowałam, ale tam był jakiś grubszy problem, powdawałam niepotrzebnie tkaninę i takie się nie ładne rzeczy zrobiły. Kombinowałam przy wykroju z dopasowywaniem w talii i coś zrobiłam nie tak, a 100% bawełna bezlitośnie takie rzeczy uwydatniła.
Usuńno szkoda że ją sprułaś ..ale właściwie jak i tak nie miałaś zamiaru w niej chodzić.. a nie wiem
OdpowiedzUsuńJa chodzę we wszystkich ubraniach które uszyłam :D Jak zaczynam szyć to nie mogę się doczekać końca kiedy będę mogła ubrać :D
Moje farby do tkanin czekają grzecznie na swoją kolej
i jak już tak chwaliłyście się z o-rety zakupami w sh to ja dzisiaj tez poszłam i wróciłam z siatą po 1zł ... nawet udało mi się pepitkę kupić :D
Asia ! zdjęcia są świetne!
No nie sprułam jeszcze tylko zamek z tyłu wyprułam - on w sumie nie był potrzebny. Chyba bluzkę z niej zrobię :)
UsuńDo farbowania zachęcam, jednak wartomateriał do farbowania wcześnie wyprać H) z dodatkiem wybielacza (Vanish różowy) bo jeśli są jakieś plamy, to się źle pofarbuje...
Pokaż te łupy!
a weżcie z tymi sh!! ja to pewnie jak się zbliżam do jakiegoś to ceny podnoszą, bo inaczej tego wyjaśnić nie umiem.
UsuńNo widzisz Ela :) nawet ze dwa zdjęcia mi wyszły :D
Asia, przyjedź do Chełma. Obkupisz się za 1 zł od sztuki, tak że nie spakujesz tego do walizki.
UsuńSzyć dla ćwiczeń też trzeba, choć na pewno lepiej szyć to co się potem nosi :) ślicznie wyglądasz w tej sukience, powinnaś na nowo przemyśleć noszenie takich ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo szczególnie, że ja sobie w niej się tak średnio podobam :)
UsuńKilka razy już przymierzałam się do farbowania tkanin, ale jakoś boję się, że zniszczę tkaninę, albo zachlapię wszystko dookoła i mi się nie domyje. I co wtedy? usiądę w kąciku i będę płakać jak pingwin?
OdpowiedzUsuńteraz to padłam :D
Usuńno ja też... leżę i kwiczę... ale ileż można jednego dnia :PP
UsuńAleksandra W. - no proszę, nie anonimowa :) Polecam farbowanie, w starym emaliowanym garnku (najlepiej bez rdzy w środku (chociaż słyszałam o takich naturalnych metodach farbowania naturalnych tkanin jak len, jedwab, bawełna, że się owija tkaniną zarrdzewiałą rurę, moczy i owija folią i tak się kisi przez miesiąć i piękne wzopry wychodzą)a potem rękawiczki na ręce, ciuchy robocze i gazeta jakaś. Nie miałam takiej sytuacji żeby w kuychni coś mi się nie domyło. Na próbę weź jakąś tkaninę co Ci jej nie żal i już ;)
UsuńMuszę w końcu spróbować, może na urlopie na spokojnie. Tylko raczej nie mam dużego emaliowanego garnka.
UsuńZardzewiała rura? Zastanawiam się skąd taką wytrzasnąć? :) Mam nadzieję, że w ścianach takich nie mam :)
Postanowiłam się ujawnić ;) już nie chcę być anonimowa :)
acha , świetny kolor:D
OdpowiedzUsuńno bardzo fajny wyszedł ;)
UsuńNie martw się, ja też tak mam, że szyję, a potem nie chodzę :D Ale sukienka świetna - jak wszystkie ciuchy papavero ;) a kolor po prostu, po prostu, no po prostu... magnifique, royal :) muszę popróbować takich eksperymentów - chiboogi
OdpowiedzUsuńO! Wreszcie ktoś ;D Z kolorami fajnie się eksperymentuje, miesza i w ogóle :) Fajnie, że tu zawitałaś, miło mi niezmiernie :)
UsuńJa to tak pojawiam się i znikam :D Zapraszam też do siebie: http://www.facebook.com/KAMELEONprojektstudio a stamtąd dalej :) Pozdrawiam BasiaBB
Usuńsuper naszyjnik ! lubie takie , a swoje robię z bawełny ;)
OdpowiedzUsuńsukienka bardzo fajnie wyszła :)
pozdrawiam
Dzięki ;) Z bawełny to pewnie mega ciężkie są :) Mam taką chustęażurpową robioną na drutach 10 chyba, to ciężka jest jak nieszczęście chociaż cały świat przez nią widać ;)
UsuńBardzo fajna sukienka, ale skoro Ci nie leży to dobrze, że rozebrałaś ją na części pierwsze :P W sumie jako bluzeczka mogłaby być fajna.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio w lumpku upolowałam 2 wielkie prześcieradła i też planuję z nich coś poszyć dla siebie. A co do szycia rzeczy, które nam nie pasują i potem leżą to zdarza się... Chociaż u mnie to raczej jest na zasadzie, że miało być dobrze, a wyszło kiepsko i średnio na mnie leży (lub średnio wygodne), więc nie noszę :)
Dziękuję :) Zastanawiałam się czy w ogóle ją pokazywać, no ale zdjęcia fajne, to szkoda byłoby nie ;)
UsuńNie rozebrałam na części poerwsze -tylko zamek wyprułam ;D Ostatnio prucie to moje drugie imię ;P
Też mi się zdarza, że miało być dobrze a wyszło jak zwykle ;P Ale nawet jak wyszło dobrze a jakoś nie polubię tego ciucha to ma on zapewnioną przyszłość w ciemnym koncie szafy :)
No to podobnie mamy w takim razie :) Na szczęście ostatnio coraz więcej powstaje ciuszków, które jednak przypadają mi do gustu :P
UsuńNo właśnie ja mam tak, że często szyję rzeczy, które wydają mi się świetnym pomysłem, bardzo mi się podobają, a potem je zakładam i... nie! Albo przerabiam, albo zakładam potem raz i chowam do szafy. Nie wiem, o co chodzi, ale mam mnóstwo takich rzeczy. Na szczęście dla równowagi jest też mnóstwo takich, w których z radością chodzę :)
OdpowiedzUsuńSukienka i zdjęcia super, ale rozumiem, że nie dasz się przekonać ;)
No to Cię doskonale rozumiem :)
UsuńDzięki :) No raczej będzie bluzka z niej :)
Ja trochę rozumiem, a trochę nie rozumiem. Rozumiem, bo nie przepadam za wąskimi, ale przecież nie o to chodzi. Wydawało mi się też, że szyłaś wiele sukienek z tego wykroju. Czy z wykroju na inną princeskę? Wyglądasz świetnie, mimo że wąska :D i szkoda bardzo. Ale pomysł dałaś znakomity z farbowaniem. Mam bawełniany żakard w kolorze pościelowym i już dawno bym sobie z niego sukienkę zrobiła, ale nie chciałam zbyt pościelowej.
OdpowiedzUsuńTo wykrój na tą samą princeskę, ale w tej jakoś źle się czuję...
UsuńTo farbuj! Zachęcam ;)
To nie takie proste, mam listę priorytetów, która wciąż się reorganizuje. Nie mogę sobie na nią wskoczyć z farbowaniem:) Zwłaszcza, że idzie jesień, a ja od 7 lat marzę o płaszczu!
UsuńOk, nie wiedziałąm, że to tak poważna sprawa ;)Więc życzę powodzenia w planowaniu płaszcza ;)
UsuńMnie też wiele rzeczy się podoba ,szyję ,a potem przymierzam i albo ciskam w kąt na wieczne przerobienie albo sprzedaję . Ja po prostu kocham siedzieć przy maszynie ,a już w jakim celu to mi różnicy nie robi:)
OdpowiedzUsuńNo to się rozumiemy doskonale! :)
Usuń:) no to szybciutko się z nią uwinęłaś i jej pruciem :D
OdpowiedzUsuńPrzecież tylko zamek wyprułam na razie... ;)
UsuńOJj...aaa..ee..(to mój lament :) ).. no sukienka BYŁA bardzo ładna i kolor super , żeby nie pisać zajebisty.. oj sprułaś..ja nie mogę ! jestem zła :P
OdpowiedzUsuńChodzę w większości rzeczy , które przerobię..ale często jak coś kupię to później w tym nie chodzę jakiś czas..po prostu dana rzecz musi swoje odleżeć .
Tak wiem -tkanina i kolor są super - dlatego zostanie trochę uratowana i przemieniona w bluzkę ;P
UsuńSzkoda tej sukienki:). Można by ją zawsze wrzucić w obieg, sprzedać, wymienić itp :). Ale na pewno zrobisz z niej recykling:). Poza tym - śliczna jesteś :).
OdpowiedzUsuńHmmm żeby ją wrzucić w obieg ot chyba się nie nadawała, nie była zbyt pięknie wykończona ;)
UsuńJejek, dzięki ;)
No ona to na zdjęciach jest zajebiaszczo ładniutka, ale na żywo jest dokładnie taka sama. Już jej kiedyś mówiłam, że wygląda jak rusałka i do tego ma takie fajne piegi :)))))
UsuńOjoj już nie przesadzajcie... ;)
UsuńPiękna ta sukienka- zwłaszcza kolorek, jeden z moich ulubionych : )
OdpowiedzUsuńPotwierdzam - kolor i wzór jest super!
UsuńŚliczna dziewczyna w pięknej sukience! Oryginalny kolor! Ja osobiście też nie zabieram się za coś czego nie lubię..Inna rzecz, że po uszyciu nie we wszystkim od razu chodzę, bo moje wyobrażenia były inne..Muszę kiedyś spróbować z tym farbowaniem, ale to chyba dużo czasu pochłania..
OdpowiedzUsuńDzięi ;) Czasem jak coś mnie bardzo zmęczy - dużo poprawek itp. - to jakoś tracę serce do takiej rzeczy, ale to chyba normalne :)
UsuńUżywam do farbowania barwników "biel i kolor" - w skrucie: 30 minut gotowania, dadanie soli + 30 minut gotowania i mieszania. W sumie godzinka z hakiem.
Mmmm, piękny adamaszek wypatrzyłaś. I obu wersjach kolorystycznych prezentuje się znakomicie. :)
OdpowiedzUsuńJa nie szyję rzeczy, których nie będę nosić - teoretycznie. ;) Czasem dopiero w trakcie tworzenia okazuje się, że albo fason jednak nie pasuje, albo tkanina nie układa się dobrze... Obecnie na wieszaku wisi spódnica z paskudnej wełny, która gniecie się chyba od samego na nią patrzenia :/ i raczej pójdzie do śmieci. Szkoda mi czasu na kończenie.
Hmmm to adsamaszek się nazywa? ;) Wiem, zę bawełn, ale adamaszek? to chodzi o ten wzór prawda? Czy się mylę?
UsuńA mnie się wydawało, żę wełna się nie gniecie. Np. taka cienka na letnie sukienki, to chyba nie ma takich właściwości?
Tak, chodzi o wzór, żakardowy deseń w jednolitym kolorze. Może być bawełniany, może być jedwabny. Nieodparcie kojarzy mi się z luksusem. :)
UsuńEch, trafiło mi się paskudztwo, podejrzewam, że leżało w magazynie całe wieki zanim je kupiłam. :/ Wyglądało pięknie - do dekatyzacji w pralce:P Po praniu okazało się, że nie można tego w ogóle wyprasować! Tragedia:/ Nie wiem, po co dalej brnęłam w szycie. Jednak odpuszczę, bo nie będę chodzić w spódnicy w tak gniotliwej tkaniny, usiądę na 5 minut i z tyłu zrobi mi się nieprasowalna harmonijka... fuj :/
Z innymi wełnami jest jak piszesz, nawet jak się zagniotą, to łatwo je wygładzić, wiele zależy też od splotu tkaniny, ale generalnie wełna jest z natury dość elastyczna i nie powinna się nadmiernie gnieść.
Jak dobrze podagać z ekspertem :)
UsuńMnie też się tak kojarzy :) Piękny jest, ale też koszmarnie się gniecie ta bawełna.
Ja mam tak z bawełną, którą farbowałam (pozwiązywana sznurkami i gotowana 1 h) teraz za cholere się nie chce wyprasować, nawet jak zupełnie mokry materiał prasuję z najwyższej temperaturze żelazka ;/
Ja mam taka sukienkę która wisi na szafie w stylu uszyte nie noszone:)
OdpowiedzUsuńOjjjj tez mam "pare" takich....
Usuńhaha! a ja mam taką na manekinie...przynajmniej ładnie na nim wygląda:D
Usuńcelinum - manekin przecież też się musi jakoś prezentować ;)
UsuńNie tylko Tobie takie sukienki się trafiają, ale masz rację zawsze jedno doświadczenie więcej.
OdpowiedzUsuńŻyczę trafionych modeli. :)
Dziękuję :)
UsuńPodoba mi się ta sukienka, świetny kolor Ci wyszedł. Też bym najchętniej szyła rzeczy które będzie mi się przyjemnie nosiło. Niestety często mi się to nie udaje. Krój wybiorę fajny, super tkaninę, a potem i tak nie czuje się w tym dobrze.
OdpowiedzUsuńNo to tak ja w tym przypadku, krój ładny tkanina i kolor fajne jednak coś nie gra ;) A zabawy kolorami są suuuper! :)
UsuńA co właściwie jest nie tak z tym modelem? Prezentowałaś się w nim bardzo dobrze. I kolor ładny.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jest z nim wszystko dobrze, tylko zostawiłam spory luz w biodrach i czułam się w niej jak szafa... gdybym zwęziła byłoby za ciasno bo tkanina w ogóle nie jest elastyczna. Źle się w niej czułam po prostu, ciężko to wytłumaczyć racjonalnie ;)
UsuńPierwsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy, to co miałaś na sobie kiedy sukienka sobie wisiała na drzewie?:)) A druga jest taka, że czasami szyję coś, co po uszyciu na mnie zupełnie nie leży. I nie jest to kwestia lepszego wymodelowani, po prostu okazuje się, że to nie moje i już. Tak samo jak idziesz do sklepu, widzisz coś co ci się podoba, mierzysz, i stwierdzasz, że jednak nie, ładniej wygląda to na wieszaku. Jak takie jedno, proste pytanie, potrafi zmienić całe nasze życie:D No a generalnie to staram się szyć to, co mi się ma podobać:)
OdpowiedzUsuńNic hahahaha ;))
UsuńNo yo mam podobnie. Nie wszystko zawsze mi pasuje ;) ale lubię proces twórczy i .... proces destrukcji też czasem bo pozwala się uwolnić od czewgoś co się nie podoba ;)
Uwielbiam taki kolor!
OdpowiedzUsuńA tak btw ... tło tych zdjęć przypomina mi forty w Bolestraszycach pod Przemyślem, ale być może wiele fortów wygląda podobnie :)
:)
UsuńZdjęcia były robione przez Asię i to był jej pomysł, a był robione w starej cementowni w Grodźcu (Będzin)
Sukienka jak najbardziej, szczególnie, że ładnie w niej wyglądasz:) Ja wręcz nienawidzę chodzić w czymś, w czym się źle czuje, więc rozumiem:) Zdarza mi się coś szyć dla nauki, szczególnie, ze się uczę. Ale później wychodzi, że się w tym chodzi i jest spoko:)
OdpowiedzUsuńSzyjesz i nie chodzisz w tym?? Przerabiam ten problem od 3 lat...;) Jak ogladam na modelce to wszystko mi sie podoba ale jak ja to założę to juz inaczej . To mnie jednak nie zraza...szyje bo lubie i to sie liczy ...raz wyjdzie raz nie wyjdzie...zycie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Justyna T
;DD też lubię szyć, nawet bardzo, smutno mi jak coś się nie uda, ale staram się potem na coś to przerobić żeby mnnie nie straszyło z kąta i wtedy już jest dobrze ;)
UsuńTeż pozdrawiam:)