(NIE)ŁADNE KWIATKI - ZAMIOKULKAS




Jest źle, nie jest dobrze - już nawet kwiatki ze mną nie wytrzymują.

Po stanie mojej rośliny możecie się domyślić, że nie jestem ekspertem w temacie. Kompletnie nie przeszkadza to w byciu amatorem zielonego. Wiem za to z internetów, że Zamia i Zamiokulkas to dwie różne rośliny i że posiadanie dużej ilości roślin w mieszkaniu (aż do przesady) to podstawa jeśli chcesz się dziś skutecznie lansować na Instagramie.

Jak nie mieć ładnych kwiatków

Do tej pory mojemu Zamiokulaksowi nie przeszkadzał mój brak kompetencji (tj. dobrych kilka lat) i ładnie rósł. Nic się w sumie nie zmieniło a roślinie się odmieniło i chyba postanowiła umrzeć. Może faktycznie czasem jest ciężko ze mną wytrzymać i mam ze wszystkim problem, ale akurat z tym kwiatkiem nigdy nie miałam, więc zupełni nie rozumiem dlaczego wziął to do siebie. Przecież to podobno żelazna roślina
Okazało się, że bardziej żelazne są inne kwiatki w moim mieszkaniu. Ficus benjamin, dracena, bluszcz a nawet kaktusy ledwo bo ledwo, ale dawały radę bez podlewania i odżywek (wymieniam tak mało, nie dlatego, że tak mało ich mam - mam o wiele więcej dogorywających jeszcze żyjących, ale nie wiem jak się profesjonalnie  nazywają). Te, które wytrwały wykazały się zdolnością przetrwania naprawdę długich okresów suszy.
Bardzo łatwo mi się kupuje wszelkiego rodzaju zielone żyjątka. Problem pojawia się, kiedy już mija pierwsze zauroczenie i przychodzi szara codzienność. Podlewanie, nawożenie, mycie staje się bardzo ciężkimi obowiązkami. Sięgnięcie po butelkę, nalanie wody i jej transport w kierunku doniczki są odkładane w czasie na wieczne nigdy. Nawet nie wspominam o odżywce. W końcu okazuje się, że te dwa dni niepodlewania to dwa tygodnie a na podłodze pod roślinami ścieli się dywan z uschniętych liści. Nie zmienia to faktu, że nadal podtrzymuję, że bardzo lubię rośliny i nie, nie chodzi mi o te suszone. 

W moim starciu z żelazną rośliną, okazało się, że niestety roślina przegrywa, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Wszystko podziało się dość szybko. Możliwe też, że działo się bardzo wolno, tylko nie zwracałam na to uwagi. Liście żółkły i opadały, łodygi usychały, w końcu je ucinałam. Nie miał raczej ani za mokro ani za sucho. A może miał za sucho?Specjalnie go nie nawoziłam, raz na jakiś czas wymieniałam ziemię na nową. Miał drenaż na dnie, miał doniczkę z dziurą (!) i podlewanie do podstawki. Miał cień, nie miał przeciągów, nie miał za zimno.



Jak mieć ładnego Zamiokulkasa

Tak się naczytałam o tych bulwach i innych zamiokulkasach, że dzisiaj śniło mi się, że przesadzałam kwiatki i kroiłam bulwy. Dzień i cała noc przesadzania i krojenia robi swoje więc nie można się dziwić, że zmęczona rano byłam podwójnie.

Mądrości z internetu o Zamiokulkasie:

* stanowisko: cień / półcień, nie w ostrym słońcu
* temperatura: 22 - 25
* podłoże o odczynie kwaśnym lub lekko kwaśnym (pH 5,5-6,5) z dobrym drenażem (np. keramzyt na dnie doniczki z otworem do odprowadzenia wody)
* podlewać odstaną wodą o temp. pokojowej do podstawki, dopiero gdy podłoże przeschnie
* nawozić raz w miesiącu od kwietnia do września
* unikać przeciągów przeciągów
* usuwać stare, żółte pędy bez liści 


Jak to wygląda u Was? Macie jakieś sposoby na regularne dbanie o rośliny i nie zapominanie o nich?A może w ogóle nie lubicie zielonego i babrania się w ziemi?




Komentarze

  1. Z tego wynika, że jednak dość dbałaś o ten, konkretny egzemplarz. Drenaż w doniczce, podlewanie do spodka, brak bezpośredniego nasłonecznienia i w dodatku wymiana ziemi! Nie jest z Tobą tak źle, aż takim oprawcą zieleni nie jesteś, jak myślisz ! ;-)
    Ja tam kocham kwiatki ( nie tylko te zielone) i z chęcią kupuję kolejne egzemplarze, choć pomału nie mam zwyczajnie na nie w domu miejsca, a uczucie, że zaczyna mi trącać dewocjonalią nie jest dla mnie czymś upragnionym ;-) Zamiokulkasa, czy jak się tam on zwie - mam. Bez szczególnej troski o niego dbam , choć wzięłam biedactwo z nasłonecznionego parapetu, bo zaczął żółknąć. I jakoś mi żyje - bez żadnego podlewania do spodka, czy drenaży ;-) Chyba moja szerokość geograficzna mu sprzyja .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i takim oprawcą nie jestem, ale często i zapominam i nie chce mi się łazić z tą wodą i podlewać. Znacznie przyjemnie mi się kupuje niż podlewa później :P

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi też zamioklas padł, ale nie chciało mi się go wyrzucić. Tymczasem on wziął i zakwitł a dziś jest potworem. Może zastrasz go? Moje kwiatki to mobilizuje😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam identyczny sposób. Terroryzuję storczyki i dracenę, a one w zamian rosną w kosmos i postanawiają się wykończyć kwitnieniem - to dotyczy storczyków, draceny do kwitnienia jeszcze nie doprowadziłam ;)
      Za to jak chucham i dmucham na cytrynę to ta gubi liście. Niewdzięcznik.

      Usuń
    2. Ostatnio uratowaliśmy zamiokulkasa z podobnego stanu, jaki widać u Ciebie na zdjęciach. Mordowało go zbyt częste podlewanie i wycinanie liści nożyczkami. Tak orzekł wezwany specjalista. Obdarł go do łysego (ręcznie, nie nożyczkowo) i zostawił. Kazał podlewać co dwa tygodnie dwiema szklankami wody - do doniczki - i zostawić w spokoju. Po miesiącu takiego traktowania pięknie odbił. Dodam, że stoi na południowym oknie i od ponad 1,5 roku nie był przesadzany.

      Usuń
    3. Potwierdzam. Objawy typowego przelania w przeszłości i nadgnicia podziemnych kłączy.
      Ja zrobiłam tak: dokupiłam jeszcze jedną małą sadzonkę. Starą wyjmij z ziemi, otrzep starą ziemię z kłączy i zostaw na dzień, nawet dwa poza doniczką, aby podeschło. To co odetniesz posmaruj cynamonem (tą przyprawą, nie wda się zakażenie do środka).
      Po tym wietrzeniu podsadź w ciasną doniczkę (starą i nową sadzonkę razem). Z. lubią jak jest im ciasno. Ziemia uniwersalna+keramzyt + piasek. Ziemia musi mieć możliwość przesychania.
      Podlewasz dopiero 2 tygodnie po posadzeniu. Podlewasz wodą odstaną min. 24 h co 2 tyg. 1, max dwoma szklankami wody od góry. Jeśli podlewasz do spodka to wlewasz, czekasz co korzenie wciągną i resztę wylewasz. Z. ni lubi mieć moczonych nóg....
      Wszystko to wyczytałam z forumogrodniczego i udało mi się mojego uratować, i po 4 m-cach puszcza pełno nowych łodyg, a stare chude w końcu się wzmacniają. I olej te odzywki w aplikatorach - lepiej kup hummus i stosuj do wszystkich kwiatków...

      Ja przyjęłam system podlewania 1 i 15 dnia miesiąca.. Łatwo zapamiętać...

      Usuń
    4. Siedzę i dłubię i Granda - jesteście niemożliwe :D
      Anonimowi (szkoda, że nie zostawiliście imienia ;)) dziękuję za odwiedziny i cenne rady, szczególnie za sposób na podlewanie 1 i 15 - wykorzystam :)

      Usuń
  4. czasem kwiatki po kilku latach maja "przerwę" weź go na przetrzymanie ;) mi zawsze jedna odnoga usycha ,ale zaraz druga rosnie , za niestety moje piekne storczyki coś się posuly z 3 został 1 ,ale zsoatwiłam moze coś sie jeszcze wykluje ...;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie jemu co chwilę jakiś pęd zamiera a nowe nie rosną :( Spróbuję jeszcze, najwyżej zniszczą się wszystkie - na razie robię co mogę.

      Usuń
  5. Rośliny umierają z powodu braku Twojej weny twórczej i tęsknią za dawną aktywnością blogową. My czytelnicy też tęsknimy i usychamy. A tak na serio, to rośliny nie lubią być przelewane. Łatwiej zniosą trochę suszy, niż mokre stopy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest taka możliwość ;) Dzięki za radę, tak właśnie już teraz robię

      Usuń
  6. Mój kulkas, w cieniu nie marniał. Przestawiłam na wschodnie okno i odżył. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, spróbuję jeszcze na wschodnim oknie, tylko muszę zrobić tam porządek ;)

      Usuń

Prześlij komentarz