A właściwie jedwab z bawełną - przemiły w dotyku, delikatnie się błyszczy.
Kupiłam ją za całe 2,6 zł. Niestety miała takie dziwne jakby zagniecenia na których kolor był jaśniejszy.
Nie wiem z czego to wynika dokładnie, może ktoś ją wykręcał po praniu albo prał w pralce.
Kiedyś przytrafiło mi się coś takiego ze sztruksowymi spodniami.
Pomimo defektów kupiłam ją i postanowiłam uratować:).
Problem zaczął się kiedy chciałam m kupić barwnik do jedwabiu - no bo w pamsmanterii nie mają.
W końcu znalazłam taki i kupiłam, bo było napisane, że do jedwabiu.
W instrukcji wspominali coś o gotowaniu - hmmm gotować jedwab to chyba nie najlepszy pomysł, ale co mi tam, jakby co to nie stracę fortuny ;).
No i zafarbowałam. Jest trochę lepiej, ale nadal bez rewelacji.
Koszula jest długa, przed kolano więc może służyć za sukienkę, wystarczy dodać pasek.
Myślę , że będę ją nosiła, mimo wszystko, może spróbuję jeszcze raz zafarbować dając podwójną porcję barwnika. Jak widać po gotowaniu mieszanki jedwabiu i bawełny nic szczególnego się nie stało, nie skurczył się, nie stracił blasku, nie widzę żadnych zmian.
Może macie jakieś lepsze pomysły jak uratować moją drogocenną w połowie jedwabną koszulę?
mam podobną zieloną i też mi się porobiły takie załamania ,ale to od prania w pralce ;) mimo wszystko bardzo ja lubię , farbować nie próbowałam ;p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Dzięki za komentarz, przynajmniej wiem czego nie robić z tą koszulą :)Myślę, że jeszcze o nią powalczę:)
Usuń