Zawsze myślałam, że przede wszystkim wygodna, nie krępująca ruchów i dobrze leżąca.
A tu proszę:
Jak widzimy na załączonym obrazku, nawet google tłumacz sugeruje, że ta nasza dress ma być sexy...
Tak sobie myślę, że właśnie takich sexy dress to w szafie dużo nie mam.
Wiszą albo eleganckie, albo letnie, albo elegancko letnie :P
Kiedy wybieram i szyję jakiś nowy model to raczej nigdy nie myślę o współczynniku jego seksowności.
Może jednak powinnam? Jak do tej pory najseksowniejszy to chyba fartuch jest :P
PS. Sukienka z różową koronką straciła koronkę :)
czyli Ci, którym się nie podobała mogą podskoczyć z radości :P
W zakładce u góry (SECOND HAND) będę wrzucała różne rzeczy do przekazania dalej, puki co są tam skórzane sandałki - ZAPRASZAM: )
Ale ściema. Jak dla mnie to ta trzecia w pierwszym rzędzie jest sexy, ale nie jest wyzywająca. Super
OdpowiedzUsuńDzięki:)Rozbawiła mnie ta podpowiedź googla - może to facet jest? :P
Usuńjeśli myślę o sukience... pierwsze co mi się nasuwa to : "dopasowana" "podkreślająca kształty", ale oczywiście nie zawsze się tego trzymam :D
OdpowiedzUsuńteż uważam, że przede wszystkim powinna być wygodna. Komfort i dobre samopoczucie przede wszystkim :)
Chyba mam odmienne zdanie na temat niż google;-) Dla mnie seksowne bywają tylko osoby.Rzeczy,które są nazywane seksownymi,są zwykle tylko wyzywające i/lub wulgarne.Albo idotyczne.Szkoda sobie głowę zawracać taką etykietką dla jakiegokolwiek przedmiotu.Nie jest ważne czy sukienka jest seksowna,tylko czy się w niej czujesz piękna.
OdpowiedzUsuńDorobku sukienek gratuluję, fajnie je tak razem zobaczyć!I należę do tych,których różowa tasiemka irytowała,więc się cieszę,że jej nie ma!
Dzięki:) Masz chyba rację co do tego, że to ludzie są seksowni lub nie a nie ubrania. Też myślę, że bez tasiemki jest lepiej, postaram się zrobić zdjęcia ;)
Usuń